Do niedawna jeszcze obrońca Radomiaka 28-letni Andrzej Bednarz w dniu wczorajszym wyjechał ponownie do Iranu, gdzie jako pierwszy Polak przez najbliższy rok będzie reprezentował barwy wicemistrza perskiej ekstraklasy oraz zdobywcy pucharu kraju Zob Ahan Isfahan Football Club. Zawodnik w wywiadzie dla Echa Dnia opowiedział jak przebiegały testy w egzotycznym państwie i co go czeka.
Sylwester Szymczak: Awansowałeś z Radomiakiem do trzeciej ligi i zdecydowałeś się odejść. Na dodatek do tak nietypowego kraju jak Iran. Dlaczego?
Andrzej Bednarz: - Pojawiła się szansa wyjazdu i z niej skorzystałem. Nie będę ukrywał, że w grę wchodziły pieniądze. Poza tym zyskam bardzo pod względem sportowym.
Byłeś w Iranie w momencie, gdy dochodził stamtąd informacje o krwawych zamieszkach związanych z wyborami prezydenckimi.
- Byłem w sercu tych wydarzeń. Prawda jednak była zupełnie inna. Całą rzeczywistość wypaczyły amerykańskie media. W Isfahan, mieście gdzie przechodziłem testy nie było żadnych zamieszek, a wręcz radość mieszkańców. Wyszli na ulicę, ale śpiewali, tańczyli i radowali się z wyborów.
Jak wyglądał twój pobyt w Iranie. Co zrobiło na tobie największe wrażenie?
- Szczerze mówiąc przeżyłem istny szok pod każdym względem. Zobaczyłem przepiękne zabytki, ale również biedne przedmieścia. Zdziwiło mnie, że zbudowano most nad... niczym. Jak się okazuje, w miejscu pod mostem przepływa czasem rzeka, ale wtedy, gdy pada deszcz. Na pewno, aby przystosować się do irańskich obyczajów muszę sam siebie zmienić i swoje nawyki. Pamiętam, jak pierwszego dnia przebierałem się w pobliskim parku, aby pobiegać i o mały włoś nie nabawiłem się kłopotów. Religia muzułmańska zabrania odkrywania ciała publicznie. Również w szatni nie można chodzić bez majtek (śmiech). Kobiety chodzą tam w chustach i mają zakryte nogi.
Jak sobie poradzisz z nowymi zwyczajami?
- Spokojnie. Nie jest tak źle, tylko trzeba przystosować się do ich warunków. Na razie porozumiewam się z niektórymi po angielsku, ale działacze klubowi wpajają mi, że w pół roku nauczę się języka perskiego. To trudny język, więc nie wiem, czy dam radę.
Powiedz jak organizacyjnie prezentuje się twój nowy klub?
- Będę grał w barwach wicemistrza kraju. Stadion mieści 70. tysięcy widzów i dość często na meczach jest komplet publiczności. Murawa boiska to bajka. Nie widziałem lepszej w Polsce. Kiedy dojechałem na miejsce, przyglądało mi się aż sześciu trenerów. Każdy z nich zajmuje się inną "działką" piłkarską.
Kiedy będziesz miał okazję się wykazać w oficjalnym meczu?
- Już niebawem rusza azjatycka Liga Mistrzów. Zagram przeciwko mistrzowi Uzbekistanu, Bunyodkorowi Taszkent. Trenerem tej drużyny jest niedawny szkoleniowiec londyńskiej Chelsea Luis Felipe Scolari, a w tym zespole gra przecież Brazylijczyk Rivaldo, mający za sobą występy w Barcelonie. Nie ukrywam, że w tym meczu, ale również w innych będę chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Moim zdaniem liga irańska może otworzyć mi furtkę do tego, aby znaleźć jeszcze lepszy klub. Mam 28. lat i stać mnie jeszcze na dobrą grę. Poza tym warunki, jakie mi tam stworzono sprzyjają temu, aby zagrać na 100 procent swoich możliwości.
Zostawiłeś jednak w Radomiu dziewczynę. Czy może zabierasz ją ze sobą?
- Asia (Joanna Kosior, Miss Ziemi Radomskiej 2007) w tej chwili nie może wyjechać ze mną, bo myśli o studiach. Może we wrześniu przyjedzie do mnie na kilka tygodni. Ja w Iranie zostanę rok. Co będzie potem, trudno mi powiedzieć. Na pewno do Radomia będę wracał z wielkim sentymentem.